poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Trwam...

     No cześć. Pisałam tu kiedyś, że kupiłam sobie zeszyt i będę pisała w nim pamiętnik, co nie? A pamiętacie dlaczego chciałam go pisać, dlaczego nie chciałam tutaj wszystkiego opisywać? Kurwa, przecież i tak nikt nie czyta naszego bloga! ;/ Ile jest obserwatorów? 0! ;/ Proszę, będzie notka jak w pamiętniku, znaczy podobna bo trochę zmienię oczywiście. Napisze tu to co zwykle bym nie napisała. Ot tak se.
     Wczoraj rano wyszłam z ziomkami. Miał to być spacer, naprawdę, góra 2 godziny. A tak jakoś wyszło, że poszłam razem z 6 kolegami do domu jednego z nich. Pograliśmy sobie w Fifę 12, posłuchaliśmy rapu, wypiliśmy trochę. No może więcej niż trochę bo się najebałam. Wiedziałam, że mi odjebie tym bardziej, że jestem załamana, a jak się już opiłam to trzeba było korzystać. I chuj co się stalo to się nie odstanie. Po ok. 3 godzinach chłopaki poszli, ale ja zostałam z tym co u niego byliśmy. On tez był najebany i byliśmy sami w domu. Możecie się domyślić co było. Ej, swoje lata już mam jak by nie było, chociaż niektórych to może irytować. Siedziałam u niego do 22 chyba. Rozmawialiśmy, piliśmy jeszcze, paliliśmy i wiecie co jeszcze. No w sumie to mój dobry kumpel. Nie powiem, że nie bo nas to przybliżyło do siebie. Wszystko, ale bez zobowiązań. Nie chce z nim być, a on nie chce ze mną chyba. Chociaż nie wiem bo nie gadaliśmy o tym.  Potem wyszliśmy na dwór, spotkaliśmy jeszcze tych chłopaków. No i tak, dokończyliśmy nasz melanż. Wiedzieli co było. Nie trudno było się domyślić. Te spojrzenia, miny, odruchy, miłe uśmieszki ku sobie. Heh, co się ze mną dzieje. Wróciłam kompletnie zalana do domu,nie wiem jak. Podobno mnie przy prowadzili bo na nogach nie mogłam ustać. Nie wiem mogło być coś koło 2 albo 3 w nocy. I teraz zdycham, 2 godziny temu może wstałam. Spałabym dłużej gdyby nie fakt, że już kumple przyszli zobaczyć czy żyje. Ło jak miło z piwkiem wpadli. ;D No dobra z dwoma dla Madzi żebym ożyła. Pomogło, oj pomogło, ale i tal lipa. Dobrze, że w ogóle pamiętam wszystko prawie z wczoraj. No oprócz powrotu do domu, hehe :D Kocham Was, wiecie? ;*

     A ogólnie to tak właśnie żyje od melanżu do melanżu. Trwam tak sobie właśnie. Spokojnie płynę przez życie procentową rzeką szukając szczęścia. Może gdy tak będę płynąć to dopłynę na koniec tej rzeki i poszybuję na tęczę. Wiecie o co chodzi, nie? Może umrę, popełnię samobójstwo, pójdę za złoty strzał czy coś. Przecież mogę, ale nie... Na razie meeelanż i chuj niech tak będzie. 

Brak komentarzy: