wtorek, 12 czerwca 2012

Bóg.

     Przez całe swoje życie miała nadzieję na lepsze jutro. Modliła się, prosiła Boga o pomoc, o odrobinę szczęścia. Rozmawiała z Nim, prowadziła z Nim długie dialogi prosząc o to, co dla niej najważniejsze. Próbowała Mu pokazać jakie jest jej życie, ubierała to w takie słowa żeby mógł zrozumieć mimo, że on to wszystko wiedział - to przecież Bóg. Dużo obiecywał, wierzyła w każde Jego słowo. Nic nie zrobił, nic nie dostała. Zwątpiła, w końcu przestała wierzyć. Teraz już nie wierzy w Jego dawne obietnice, nie rozmawiają, nie prosi Go o nic. Ona już w Niego nie wierzy. Jak kretynka wierzyła w jego słowa, obietnice. Miała nadzieję. Teraz sobie mówi: 'Boga nie ma! Nie pomógł mi, nie ma go!'. A przecież chciałaby Jego słów, ale już nie słyszy Jego głosu mimo największych starań. Co się z tym stało?

     

Brak komentarzy: